Jakże ja kocham to moje miasto i jakże przy tej miłości do niego, mnie ono bulwersuje. Jak bardzo tłamsi to miasto ludzi których lubię, szanuje, cenie i podziwiam. Ileż krzywdy to miasto wyrządziło mym przyjaciołom, mym znajomym. I staje się to miasto taką matką wyrodną, co karci cię za nic, ale czasem ma objawy miłości dając Ci odrobinę szczęścia.
Cóż to w ogóle za wpis? Na firmowym blogu, na którym powinienem przedstawić kolejne etapy projektów, które realizujemy, wypisuje jakieś metafory wzięte Bóg jeden wie skąd. Musze. Nie mam gdzie, a muszę się wypisać, wylać z siebie ten jad, tą złość i żółć która we mnie siedzi.
Dzisiaj to miasto, które tak bardzo szanuje, za którym tęsknie kiedy je opuszczam, dzisiaj, bardzo mnie ta zwana stolicą północnego Mazowsza mieścina zeźliła.
Wszyscy których tak bardzo ceniłem i szanowałem uciekają, uciekają przed zarazą, zarazą której na imię bezrobocie, na którą ciężko znaleźć lekarstwo. Przeżywają tylko Ci którzy mają silne organizmy i potrafią walczyć, albo mają silną rodzinę, którą stać na „hospitalizacje”. Zaraza przy której inne choróbska dodatnie doskonale się rozwijają. Zaraza, która najpierw zabija w młodym człowieku motywacje, później wiarę w siebie, w swoje umiejętności, następnie zabija wizję przyszłości, i dochodzi do nadziei. Jeśli i ta zostanie dotknięta, to koniec jest bliski.
Zainfekowani szybko podobno dochodzą do siebie w innych miastach. Nie u nas, w tym pięknym, prastarym grodzie położonym na nadwiślańskiej skarpie, któa zachwyca swoim widokiem za każdym razem kiedy się na nią spojrzy. Lekarstwo łatwo podobno dostać w dużych metropoliach. Tam podobno nawet nie trzeba za nie płacić.
Zły, jestem zły. Jest mi źle. Jestem przygnębiony i rozgoryczony. Moi przyjaciele stąd uciekają, a ja nie jestem w stanie ich zatrzymać, bo nie stać mnie na lekarstwo dla nich. Nie mogę nic zrobić. Jestem bezsilny. Tęsknie…
Stary wpis, ale skomentuję.
Mamy w końcu jeden porządny szpital w Płocku, spod pomarańczowego znaku. Czyli jeszcze nie wszystko stracone, dopóki szpital trwa w swojej misji.