Dziwny niepokój… czy to brak nikotyny? Nieee…

Minęło 7 dni. Powiem szczerze, że nawet te dni nie były tak trudne jak mogłoby się wydawać. Za pierwszym, czy drugim razem, było o wiele trudniej. Mówię, a raczej piszę o zaprzestaniu wdychania do swoich płuc śmierdzącego i jak mówią wszyscy szkodliwego dymu tytoniowego.

Tak jak, więc pisałem, nie było tak trudno jak mi się wydawało, że będzie. W sumie samopoczucie, czy odczucia po odłożeniu nałogu na bok są takie same jak za pierwszym i każdym kolejnym razem kiedy rzucałem palenie. Tych razy było pięć. Jednak w tym przypadku, coś się zmieniło. Nie wiem tylko, czy to wynik głodu nikotynowego, czy po prostu zwyczajna trzeźwość umysłu, która nie ma żadnego wpływu na to, czy palę czy nie!

Od czwartku zaczął ogarniać mnie lekki niepokój. Myślę, że każdy z nas odczuwał takie coś będąc jeszcze dzieckiem, najczęściej w momencie kiedy coś się przeskrobało i były nikłe szanse na to, że da się to jakoś ukryć przed rodzicami. Takie dziwne uczucie w „dołku”, w miejscu pomiędzy jednym płucem a drugim. Wielkiej uwagi raczej na to nie zwracałem, a i temat w tamtym czasie zaczął się ciekawy, bo Anonimowi zablokowali rządowe strony, sprzeciwiając się tym samym umowie której skrót brzmi ACTA. Nie będę się rozpisywał jak było, co było, kiedy było, i dlaczego było bo o tym rozpisali się już wszyscy. Zaznaczyć chcę tylko, że temat mnie niezmiernie zainteresował, bo w końcu sam Internet to miejsce mojej pracy, czy często rozrywki. Z każdym dniem, to dziwne uczucie w klatce piersiowej  zaczęło się nasilać i uwierzcie mi, to nie organizm dopominał się nikotyny, tylko rozum podpowiadał, że w kraju, w którym żyje rządzą ludzie, którzy mają zapędy na dyktatorów.

Naród w ogromnej liczbie krzyczy na prawo i lewo, do góry i do dołu, w górne prawo i dolne lewo, że porozumienie ACTA ich przeraża, że mają przesłanki ku temu, żeby sądzić, że jest to coś, co zabierze im pewną część ich swobód obywatelskich związanych z wolnością słowa, czy chociażby ograniczy ich niezależność i łatwość w komunikacji z innymi ludźmi w sieci. Naród mówi, chcemy iść na północ bo tam jest bezpiecznie, a rząd na przekór nakazuje iść na południe bo takie jest marzenie premiera. To jest właśnie wyjaśnienie dziwnego uczucia, które mnie ogarnęło i z każdym dniem było silniejsze.

Powiem szczerze, że nie chciałem się wypowiadać na temat ACTA, bo na ten temat powiedziano i napisano już tyle, że nie ma potrzeby, aby tłumaczyć i wałkować to po raz tysięczny. Zaznaczam też, że nie czytałem tej umowy i nie mam najmniejszego zamiaru jej czytać. Uważam, że są do tego stworzone odpowiednie zawody, profesje, istnieją akuratne instytucje, firmy, czy urzędy które są właściwe do tego, żeby nam, zwykłym obywatelom przetłumaczyć ten stek paragrafów, napisanych przez prawników dla prawników, przetłumaczyć na zwykły język i powiedzieć nam, czy owy dokument jest słuszny czy niesłuszny.

Jednak jednej rzeczy nie można nie pozostawić bez komentarza, bez wylania z siebie pewnego rodzaju złości, wyrażenia sprzeciwu – bo teraz jeszcze można. Żyjemy w kraju, który od roku 1989 jest krajem wolnym, demokratycznym, a władze wybierane są w powszechnych wyborach. Ludzie, których wybierzemy na naszych przedstawicieli, są zobowiązani mówić naszym głosem, oczywiście nie popadając w skrajności. Jeśli coś nas niepokoi, to osoby te powinny, za pomocą odpowiednich argumentów, takich które będziemy w stanie zrozumieć, wytłumaczyć nam, że nie ma się czego obawiać. Jeśli tworzą jakiekolwiek prawo, bądź decydują się na zawarcie paktu z kimkolwiek, powinni nas jako swoich wyborców zapytać, czy nam ten układ, czy to prawdo odpowiada i czy czasem nie mamy innego, lepszego rozwiązania (bo trzeba pamiętać, że inne nie znaczy złe). W końcu, jeżeli edukuje się swój naród, dając mu możliwość kończenia studiów, robienia doktoratów, czy profesur nie można traktować nas jak idiotów, wmawiając nam, że coś jest prawidłowe, jeśli takie nie jest!

Drodzy przedstawiciele naszych poglądów, szanowne persony, które siedzicie na swoich stanowiskach tylko dzięki temu, że Wam na to pozwoliliśmy, w końcu czcigodny, dostojny i szacowny panie premierze! To, że strony pańskiego rządu, czy instytucji, które podległe są pańskiemu rządowi zostały zaatakowane przez międzynarodowe (jak sam pan to określił) grupy przestępcze (a co tam, od razu powiedzmy, że to terroryści!) to jest tylko i wyłącznie pańska wina. To, że te strony nie działały, to też tylko i wyłącznie pańska wina! To, że z komputerów służbowych pana podwładnych poginęły dane to też tylko i wyłącznie pana wina! Niech pan nie określa mianem hakerów tych wszystkich ludzi, którzy dzisiaj wyszli na ulice, żeby pokazać panu, że problem ACTA istnieje, tylko pan był ślepy i go nie dostrzegał! Niech pan nie porównuje i nie określa mianem złych, większej części narodu, która nic złego panu nie zrobiła, tylko uświadomiła panu, że zamierza pan ograniczyć ich wolność! To nie 500 tyś ludzi z Facebooka zablokowało panu strony tylko garstka hakerów, którzy chcieli pokazać panu problem którego pan nie dostrzegał! Proszę nie wrzucać do jednego worka mnie i tych którzy (słusznie czy nie słusznie, nie będę się wypowiadał na ten temat) rozjebali panu stronę www wrzucając na nią nieprzychylne dla pana treści, których wynik mogliśmy przez dłuższy czas oglądać w tak popularnej wyszukiwarce google!

I na zakończenie, idąc śladem jednego z transparentów, który mogliśmy zobaczyć na pikietach do których nas pan zmusił:

JESTEŚMY WKURWIENI!

 

 

 

Marcin Gerwatowski

Marcin Gerwatowski. Tak się nazywam. 32 lata w 2014 roku. Wyrafinowany realista. Niektórzy mówią, że pesymista – kłamią. Lubie krótkie zdania. Od niedawna bloger. Uczący się. Tak więc, za wszelkie nieścisłości przepraszam!

2 komentarze

  1. Zgadzam się w 100%.

    A tak poza tematem, to masz ciekawy blog, tylko zastanawiam się czemu nie na Facebook?
    Tam miałbyś większe przebicie i większą liczbę znajomych.

  2. Facebook jest w pewien sposób połączony z blogiem. Blog to coś więcej niż FB, tutaj mogę pisać dłużej, więcej, szerzej, obszerniej. Piszę raczej po to, żeby zostawić jakąś historię, w większej mierze dla siebie, a jeśli ktoś coś przeczyta i skomentuje to jest mi niezmiernie miło 🙂

Zostaw komentarz