Skończyła się kampania wyborcza, skończyły się wybory prezydenckie 2010, mamy w końcu prezydenta. Zgoda buduje, bo Polska jest najważniejsza. Tym oto hasłem potwierdzę to, że ktokolwiek by tych wyborów nie wygrał, zawsze będzie tego dobra strona. Osobiście, trochę, obawiam się władzy „monopolistycznej” i to z każdej ze stron tej walki politycznej, jednak cieszyć może w tej wersji wydarzeń to, iż w końcu bez przeszkód, obóz rządzący będzie mógł realizować swój plan stworzenia nam godnych warunków do życia. Bez wymówek, bez wykrętów, zarzutów czy pretekstów – czas wziąć się do „roboty” i pokazać nam – Polakom, co można z naszym krajem zrobić – dobrego oczywiście.
Wygrała demokracja. Frekwencja wakacyjna zaskoczyła polityków – niektórym jakby pomogła, Polacy wywiązali się w większości ze swojego obywatelskiego obowiązku co cieszy, zwłaszcza od tej młodszej części społeczeństwa. 800 tyś głosów przewagi to niewiele. Co prawda, czekamy jeszcze na oficjalne wyniki, ale myślę, że wiele się one nie zmienią. Opozycja nabrała trochę na sile, co też jest dobrym czynnikiem w działaniach państwa demokratycznego. W gruncie rzeczy, patrząc obiektywnie na wynik tychże wyborów – nie ma przegranych, są sami zwycięzcy, zarówno po prawej stronie barykady, jak i po lewej, bo nie można zapomnieć o sukcesie lewicy w I turze wyborów. Cieszy zatem fakt, że polska polityka rozwija się w dobrym kierunku – przynajmniej takim jaki sobie wyobrażam i bez względu na to, kto jest u władzy.
Czekajmy zatem na realne efekty tych, którzy dzisiaj są najbardziej wygranymi – chociaż jak wspomniałem, ciężko powiedzieć, kto rzeczywiście w tych wyborach odniósł największy sukces 🙂
Zostaw komentarz